
Bajka napisana dla 4,5-letniej Gosi.
Była noc. Gosia smacznie spała w swoim łóżku. Wtem, rozległ się hałas. Przez okno wpadł Pikachu i zaczął głośno hałasować.
– Ciiicho. Rodziców zbudzisz. Co tutaj robisz?
Pikachu nerwowo wskazywał na drzwi. Dawał do zrozumienia, żeby Gosia poszła za nim.
– No dobrze, dobrze, pokaż, gdzie mnie chcesz zaprowadzić.
Przed drzwiami domu Gosi już czekała część ekipy Psiego Patrolu w nowym, wielkim samochodzie.
– Dziś mamy dużo pracy – powiedział Chase. – Podzieliliśmy się na dwa zespoły. Są ze mną tylko Skye i Marshall, więc poprosiliśmy Pikachu o pomoc. Czy ty też nam pomożesz?
– Jasne, co się dzieje?
– W Poznaniu, niedaleko Twojego domu, widziano jednorożca. Musimy go szybko znaleźć, zanim zrobi sobie krzywdę lub złapią go źli ludzie. W mieście czyha na niego wiele niebezpieczeństw, a on jest sam, bez żadnego przyjaciela. Masz jakiś pomysł, gdzie go znaleźć?
– Hmmmm. Jednorożce lubią słodycze. Może jest głodny i szuka jedzenia? – powiedziała Gosia.
– Ostatnio widziałem specjalny tramwaj, w którym sprzedawano pierniki, ciasta, wafelki, cukierki – odezwał się Marshall. – Taki różowy z kolorowymi lampkami, podobnymi do tych choinkowych. Widać go z daleka.
PikaaaaChuuuu – pokemon zapiszczał na słowo cukierki. I dalej podskakiwał, wskazując łapką jeden kierunek.
– On chyba coś wie… – krzyknęła radośnie Gosia. Bohaterowie wsiedli do auta i błyskawicznie ruszyli na poszukiwania. Już po chwili zauważyli jadący powoli po szynach tramwaj. Rzeczywiście, miał światła w kolorze niebieskim, czerwonym i żółtym. Na jego dachu, cóż za widok, leżał… jednorożec. Objedzony, zadowolony, najwyraźniej zasnął. Chrapał tak, że słychać go było z daleka.
Po chwili tramwaj zaczął nagle przyspieszać. Maszynista próbował go zatrzymać, używając hamulców, ale nic z tego.
– Musimy jechać szybciej, bo inaczej nie uratujemy jednorożca – powiedziała Gosia. – Gazu Chase.
Mimo wysiłków Chase’a prowadzącego auto Psiego Patrolu przyspieszający tramwaj był wciąż szybszy od samochodu. Pikachu wpadł na niezwykły pomysł. Dostrzegł drzewa, które mogłyby stanowić wyskocznie. Użył swoich mocy, strzelając piorunami w korzenie. Drzewa obaliły się na drogę, samochód wyskoczył w górę i leciał niczym samolot. Lądowanie było twarde, na szczęście pasażerowie mieli zapięte pasy bezpieczeństwa, nawet Pikachu, i nikt nie wypadł z auta. No i udało się wyprzedzić tramwaj.
– Gosiu, poprowadź samochód, ja wskoczę na tramwaj i spróbuję pomóc – powiedział Chase.
– Chyba zostawiłam prawo jazdy w domu… Chase, potrzebujemy super kierowcy. Podjedź najbliżej tramwaju jak możesz, wskoczę i zobaczę, co da się zrobić. Chodź Pikachu, musimy pomóc jednorożcowi. Marshall, idziesz z nami?
– Oczywiście.
Maszynista otworzył drzwi od tramwaju i cała trójka wskoczyła do niego. Tylko jak zatrzymać pędzący po szynach pojazd?
– Hamulce nie działają, a za chwilę będzie ostry zakręt, na którym tramwaj się wykolei – powiedział maszynista.
Co ciekawe, niczego nieświadomy jednorożec nadal spał.
– Sytuacja jest bardzo trudna, ale przecież się nie poddamy. Chase – zawiąż linę do auta. Skye wyciągnij z plecaka skrzydełka, przytwierdzimy drugi koniec liny do tramwaju – zarządziła Gosia. Trzeba przyznać, że świetna z niej szefowa.
Gdy tylko lina połączyła auto z tramwajem, Chase nacisnął na maxa hamulec samochodu, by zatrzymać tramwaj. Tramwaj nieco zwolnił, jednak jego siła była większa niż auta i pewnym momencie samochód prawie się wywrócił. Na szczęście Pikachu swoim ogonem odciął linę.
Tramwaj nadal jechał w stronę niebezpiecznego zakrętu.
– Blisko jest straż pożarna. Zadzwonię do Stażaka Sama, by rozlał specjalną pianę na szyny – Marshall nie dawał za wygraną.
– Super – skomentowała Gosia.
Akcja przebiegła błyskawicznie. Z wielkiego węża strażackiego popłynęło mnóstwo piany, która błyskawicznie stała się najpierw miękka niczym plastelina i od razu wyschła. To zadziałało idealnie. Tramwaj stanął tuż przed bardzo niebezpiecznym zakrętem, robiąc przy tym pisk jeszcze większy od przestraszonego Pikachu.
Ten cały hałas wreszcie obudził jednorożca, który otworzył najpierw jedno oko, a potem drugie.
– Dlaczego przeszkadzacie mi spać? Przecież tutaj jest tak wygodnie. Macie jakieś słodycze?
– Słodycze? – zaczęła się śmiać Gosia. – Śpisz tak mocno jak niedźwiedź zimą. Nawet nie wiesz, co za przygoda cię ominęła.
– Szedłem tak sobie i szedłem i zabłądziłem w tym Poznaniu – opowiadał jednorożec. – Zobaczyłem tramwaj ze słodyczami, najadłem się i… szybko zasnąłem. Teraz chcę do domu. A co to jest za małe stworzenie? – jednorożec popatrzył na pokemona.
– PikaaaaaaChuuuuu!!!
– Ja jestem Morgan – przedstawił się jednorożec.
– Nie martw się, zabierzemy cię do mamy. Tylko Chase załatwi przyczepkę do wozu – dodała Gosia. – I pamiętaj, że nie można jeść dużo słodyczy, bo różne niemiłe historie mogą cię spotkać.
– Dziękujemy Gosiu za pomoc. I tobie Pikachu. Chętnie byśmy częściej zabierali was na akcje.
– Z miłą chęcią. Zapraszam po drodze do mojego domu. Pewnie też jesteście zmęczeni, a mama robi najlepszą herbatkę na świecie. Dla Morgana też się jakiś smakołyk znajdzie.